Okładka książki Dominiki Szostak „Miłość w czasach pandemii”
PREMIERA 30 KWIECIEŃ 2023
Fragment:
„Następny dzień okazał się o wiele, wiele gorszy, a zaczął się dla niej dopiero o zmierzchu. Obudziła się, leżąc na wznak w świetle jarzeniówek. Wcześniej przed spaniem zawsze gasiła światło, lecz tym razem nie mogła tego zrobić. Była przywiązana do łóżka szerokimi, skórzanymi pasami – a przecież zawsze wszystkich uczono, że przy zapaleniu płuc to najgorsza pozycja. Wskazane jest leżenie na boku, oklepywanie, nieprawdaż?
Próbowała poruszyć nogami i ku swojemu zdziwieniu to też okazało się niemożliwe, one także były przywiązane. Nie mogła zadzwonić po pomoc. Torebka z telefonami stała daleko na krześle przy drzwiach tej łazienki, której nie było. Przecież tam były jej dokumenty i karty kredytowe. Jakim prawem ktoś to ruszał?
Myślicie, że kłopoty z oddychaniem są straszne? Trzeba doświadczyć takiej bezradności, żeby to wszystko sobie uzmysłowić. Do szpitala pojechała po odrobinę tlenu, a teraz leżała skrępowana, zniewolona i obolała. Obudziła się bez maseczki tlenowej, a przecież nie miała jej sobie czym zdjąć. Zaczęła wołać o pomoc. Krzyczała, prosiła. Nikt jednak nie reagował, choć na korytarzu słychać było rozmowy i śmiechy. Taka to poważna pandemia, gdy personel dobrze się bawi, a ludzie dławią się niemym krzykiem, a nawet umierają pozostawieni bez jakiejkolwiek pomocy. Nikt nie zareagował na jej wołania. Krzyczała coraz głośniej, szarpała się, łóżko jeździło razem z nią, aż zupełnie opadła z sił. I nie tlenu jej brakowało, dotleniona była wystarczająco – umierała z pragnienia…”.