
W nasze ręce trafia książka, której tematem przewodnim będzie miłość – ale przedstawiona w zupełnie inny sposób niż nasze wyobrażenia! Obok takiego wykoślawionego obrazu miłości nie można przejść obojętnie!
Jan Wirski to niegdyś twardy milicjant, dzisiaj emeryt prowadzący modną restaurację. Pewnego dnia do jego drzwi puka Zygmunt, senator i brat Jana, z którym nie łączą go zbyt ciepłe stosunki. Mężczyzna musi prosić brata o pomoc! W jednej z miejscowych galerii pojawiły się akty rudowłosej kobiety – Justyny, córki Zygmunta. Senator prosi brata o pomoc w odnalezieniu tajemniczego artysty malującego nagie kobiety.
Tomasz Marczyk to malarz, który najlepsze lata swojej twórczości ma już dawno za sobą. Zamknięty w swoim świecie maluje akty kobiety, którą kocha nad życie. Pewnego dnia przez przypadek ściąga na siebie uwagę dwojga bandytów. Mężczyźni kradną z mieszkania malarza wszystkie obrazy. Do Tomasza zaczyna dochodzić głos ukochanej kobiety, która domaga się kolejnych rysunków. Marczyk dochodzi do wniosku, że najlepszą farbą do obrazów ukochanej kobiety będzie ludzka krew. Niebawem z ulic miasta zaczną znikać kolejne kobiety. Drogi Jana, Tomasza i poznanych wcześniej bandytów zaczynają coraz częściej się splatać.
Już sama okładka sugeruje nam, że nie będziemy mieć do czynienia z książką o miłości w jej romantycznym i wzniosłym wcieleniu. Z czarnego tła bije do nas zakrwawiona dłoń ściskająca świeżo usunięte serce! Od tej okładki tak naprawdę nie można oderwać wzorku! Jest świetnie dopracowana! Po prostu jest wybitna!
A co przedstawia środek tej tajemniczej książki?
Tadeusz Oszubski funduje nam przeprawę przez wszystkie odcienie miłości, jakie tylko jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Mamy tutaj dosłownie szczyptę romantycznego (a i tak pięknie wykoślawionego) powiewu, mamy miłość, która wiedzie do szaleństwa, mamy całe morze erotyki, miłość zaborczą, miłość psychopatyczną!
Książka stanowi całkiem dobrze napisany dreszczowiec, którego chyba nie jestem w stanie porównać z żadną inną książką, ani z żadnym filmem. Otrzymujemy szalonego malarza, który dochodzi do wniosku, że najlepszym sposobem uwiecznienia ukochanej na obrazie będzie namalowanie go ludzką krwią. Mężczyzna systematycznie wyrusza na łowy, a my jesteśmy świadkami kolejnych morderstw, paprania się w krwi, jakiegoś szaleńczego i artystycznego amoku, który ogarnia naszego malarza.
Z drugiej znowu strony trafiamy w sam środek przestępczego świata wielkiego miasta. Autor bardzo dużo uwagi skupia na naszych bandytach, ich charakterystyce, otoczeniu, ich historii i… miłości.
Krótko mówiąc, mamy w rękach miks dreszczowca, kryminału i pewnego rodzaju gangsterskiej historii. Wszystkie te aspekty łączy wspólny mianownik, jakim jest miłość.
Pięknie wydana powieść Tadeusza Oszubskiego czyta się jednym tchem. Akcja jest na tyle sprawnie poprowadzona, że nie miałem czasu poczuć znużenia książką. Nie nudziły mnie zarówno fragmenty poświęcone malarzowi- mordercy, jak i tropiącym go bandytom. „Miłość” czyta się zatem całkiem dobrze! Miłość w takim wydaniu okazała się całkiem dobrze napisaną lekturą nasączoną szaleństwem, zbrodniami, tonami erotyki.
No dobrze! Książka mi się podobała, ale czy nie można było zrobić czegoś, by była jeszcze lepsza?
Szczerze mówiąc, siadając z „Miłością” w ręce miałem nadzieję na naprawdę hardcorową książkę! Fakt, było tutaj mrocznie, nieraz w powietrzu unosiła się nawet nieco gotycka atmosfera, ale ja liczyłem na trochę więcej „chorych” akcji! Jest mnóstwo krwi, jest szaleństwo, jest bardzo mocna dawka dosyć odważnej erotyki, ale można było tutaj pofolgować jeszcze bardziej! Niektórzy zarzucają autorowi, że za szybko ujawnił tożsamość mordercy. Fakt, wiemy już od samego początku, kto stoi za zabójstwami kolejnych kobiet, ale w moim odczuciu niczemu to nie przeszkadza i był to w pełni zamierzony zamysł autora. Książka nie ma suspensowego charakteru, gdzie dopiero na końcu dowiadujemy się o tym, kto jest czarnym charakterem. Tutaj już od samego początku śledzimy poczynania i pogłębiające się szaleństwo naszego mordercy.
Podsumowując – „Miłość” to dobrze napisana powieść przesiąknięta krwią, mrokiem i erotyką. Nie mamy tutaj do czynienia z żadną ekstremą i według mnie autor mógł sobie pozwolić na trochę więcej hardcorowych zagrywek. Jednak i tak w mojej ocenie książka wypada bardzo pozytywnie! Otrzymujemy tutaj spojrzenie na miłość w jej mrocznym wydaniu.
Nie zawsze i nie dla każdego miłość znaczy to samo! Jak dowodzi książka, niektórzy potrafią kochać na zabój. I to dosłownie!
Markowe_Booki